Jak co roku Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia schorowanym ludziom pobyty w uzdrowiskach w różnych częściach naszego kraju. Z początku wydawać by się mogło, że ta nikomu niepotrzebna instytucja sanatoryjnych wyjazdów w niczym choremu nie pomoże, a co najwyżej generuje niemałe koszty. Ponadto z lekką drwiną mówi się o kuracjuszach choćby z Ciechocinka. A czy słusznie? Żeby się przekonać i nie wysuwać fałszywych opinii trzeba po prostu zobaczyć to na własne oczy, co tym samym uczyniłam.
Co prawda nie byłam kuracjuszkom, lecz turystką z wynajętą nieopodal sanatorium kwaterą, ale wystarczyło żeby sobie zdanie wyrobić. Rzesza emerytów i rencistów uświadomiła mi, że życie staruszka wcale nie musi być takie złe. Aktywność seniorów oraz repertuar zajęć jakim są podczas turnusu poddawani wyzwala w nich uśpione pokłady energii. Kiedy ja kończyłam dzień około godziny 21 i mieszkańcy Kołobrzegu, bo właśnie tam spędzałam urlop, kładli się spać kuracjusze w najlepsze korzystali z uroków tej nadmorskiej miejscowości. Duże wrażenie wywarł na mnie dancing pod gołym niebem. Byłam świadkiem wielu cudów jakie się dokonały tamtej nocy. Kobiety i mężczyźni w zaawansowanym wieku, a także ci cierpiący na choroby reumatyczne o zdeformowanych stawach słyszący energiczne rytmy wydobywające się z głośników zostawiali po kolei laski, kule i balkoniki żeby dać się ponieść muzyce i tańcować aż do późnej nocy. Nawet osoby przykute do wózków inwalidzkich prężyły się i wymachiwały rękami i czym tylko się da w rytm muzyki. Niejeden lekarz orzecznik schwyciłby się za głowę ze zdumienia. Niejedna grupa inwalidzka zostałaby cofnięta w trybie natychmiastowym. Aż strach pomyśleć, co dzieje się za murami sanatoriów pod osłoną nocy. I to się chwali i cieszy tym bardziej, że czas biegnie szybko i ani się obejrzę sama stanę się staruszką. Już dzisiaj zdradzę receptę na długowieczność i szczęśliwe życie staruszka. Sędziwy wiek nie musi być wyrokiem! Radość jaka płynęła od tych ludzi miała niewiarygodną siłę, co wspominam z wielkim rozczuleniem.
Niejeden nastolatek spędzający większość czasu w czterech ścianach, w świecie gier i Internetu ma mniej werwy w sobie niż ludzie, których z przyjemnością mogłam poznać. Ludzi trawionych różnymi chorobami, a przede wszystkim zmęczonych życiem i dotkniętych palcem czasu. Przesympatyczni staruszkowie o srebrnych włosach z wymalowanym doświadczeniem życiowym na twarzy i starsze przystojne kobiety dbające o swój wygląd sprawili, że upływający czas i świadomość starzenia się nie są już dla mnie takie straszne. Można by nawet rzec, że im ktoś starszy tym wytrzymalszy, a na dodatek komfort, jaki daje fakt, że wiele trudów życia ma się już za sobą sprawiają, że słowa piosenki szczęśliwe jest życie staruszka nabierają sensu.
Przytłoczeni codziennością starzy i chorzy, do tego często niezauważani przez bliskich – każdy bez wyjątku powinien korzystać z takich miejsc. Sanatoria pozwalają choć na kilka dni oderwać się od szarej rzeczywistość, by w rytmie dancingowej muzyki poczuć się znowu młodo.